W tym roku bardziej się przyłożyłam do przygotowania własnych wędlin. Rok temu jeszcze byłam mało w tym obeznana, często domowe wyroby nie spełniały w pełni moich oczekiwań. Już lekko wyrobiona w tym temacie postanowiłam w tym roku poszaleć i przygotowałam m.in. parzone szynki (dokładnie dwie) - do tego kabanosiki, kiełbasę, pasztet.. mmm czuję święta! :) Jedyne co, to pozostało mi kupić dobrą krajalnicę do wędlin.
Składniki:
ok 1,3 kg szynki - najlepsza jest kulka
4 ząbki czosnku
1/2 łyżeczki soli
2 łyżki majeranku
3 ziarna jałowca
kilka kulek ziela angielskiego
1/2 ziaren kolendry
1 łyżka ziaren pieprzu
4 płaskie łyżeczki soli peklowej
5 płaskich łyżeczek żelatyny
2 płaskie łyżeczki cukru
300 ml wody
siatka wędliniarska
osłonki barierowe/szynkowar/folia spożywcza/folia do pieczenia mięsa
strzykawka plus igła do nastrzyku - może być zwykła, z apteki
1. Do garnka wlewamy wodę, dodajemy dwa ząbki czosnku razem ze skórką, jałowiec, ziele angielskie, kolendrę, peklosól, pieprz i cukier. Całość doprowadzamy do wrzenia. Na końcu wsypujemy żelatynę i mieszamy do momentu jej całkowitego rozpuszczenia. Zalewę studzimy do temp. pokojowej (jeżeli za bardzo stężeje można LEKKO podgrzać) i przecedzamy przez gęste sitko.
2. Mięso dokładnie myjemy, oczyszczamy z nadmiaru tłuszczu i osuszamy ręcznikiem papierowym. Przestudzoną zalewę nabieramy w strzykawkę i wpuszczamy ją w szynkę. Poprzez nastrzykiwanie zużywamy całą zalewę. W moździerzu rozcieramy pozostałe dwa ząbki czosnku razem z majerankiem i bardzo dokładnie nacieramy nimi szynkę. Kulkę wkładamy do siatki wędliniarskiej, owijamy folią spożywczą i chowamy do lodówki na dwa dni.
3. Przed parzeniem szynkę bardzo dobrze zabezpieczamy przed dostępem do wody. Możemy użyć do tego celu osłonki barierowej, folii spożywczej, folii do pieczenia mięsa. Co mamy to używamy :) Do dużego garnka wlewamy zimną wodę i wkładamy do niej mięso. Wodę doprowadzamy do ok 80*C i w takiej temp. parzymy mięso przez 2 godziny, co 30 minut obracając je.
4. Gotową, przestudzoną do temp. pokojowej szynkę wkładamy do lodówki na 24 godziny. Po tym czasie ściągamy folię, siatkę i możemy zajadać.
SMACZNEGO :-)
Chylę czoła za progres w produkcji domowych wyrobów. Lista samodzielnie przygotowanych wędlin jest imponująca, do pełni szczęścia brakuje tylko wędzonego boczku :) Domowe wędliny mają w sobie to coś, czego nie mają sklepowe, a konkretnie satysfakcję z własnych umiejętności. Wiemy czym karmimy rodzinę, nie dodajemy nadmiaru chemii i polepszaczy smaku, a przy okazji zbieramy słowa uznania od gości. Sam nie przepadam za sklepową szynką parzoną, ale domową zjadłbym z ogromną chęcią. Dzięki za przepis, pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń