30 kwi 2015

Warsztaty z ,,Twoim kucharzem"

Pamiętam jeszcze z czasów gimnazjum (w technikum byłam ciut pilniejsza :) ) moje buntownicze podejście do pewnych spraw. A w szczególności mam tu na myśli naukę i chodzenie do szkoły.... Bo przecież lepiej było pospać, bo po co mi historia, po co mi chemia (pomijając fakt, że w trochę późniejszych latach przedmioty ścisłe były moją bardzo mocną stroną. A matematyka? To ukochana z nauk :) ), nie było nic lepszego niż spotykanie się z kolegami i granie w ping - ponga to było moje ulubione zajęcie (wychowanie z dwójką braci wszystko tłumaczy..:) ). Teraz się śmieję, że za karę do szkoły chodzę nadal, ale tym razem do pracy :-) Na moim przykładzie widać, jak to człowiek uczy się jednak całe życie...
Jedno się nigdy nie zmieniło. Moja wielka pasja do gotowania. Była, jest i pewnie będzie do końca życia. To było coś, czego chciałam się uczyć, coś, co sprawiało mi ogromną przyjemność i dawało uczucie 100% spełnienia. Moją pierwszą nauczycielką - mistrzynią była dla mnie moja mama, później zajęcia w technikum hotelarskim (szczęśliwy mój rocznik - jako ostatni miał też gastronomię), trochę praktyki za granicą, trochę pracy w rodzinnym Chrzanowie. Ale ciągle było mi mało! Zaczęłam więc przeszukiwać różne portale kulinarne w poszukiwaniu inspiracji, a więc moja przygoda z kulinariami nabierała tempa. Zaczęło się od założenia bloga (a to za namową A. - dziękuję Ci Kochanie!), później już w tempie odrzutowca mogłam wyliczać moje te małe i te większe sukcesy kulinarne. 

A Warsztaty w ,,Twoim kucharzu"? To już w ogóle był czysty przypadek :-) Korespondując z różnymi blogerami kulinarnymi trafiłam na osobę, która jak się okazało jest moją ,,miejscową sąsiadką". Od słowa do słowa okazało się, że owa Pani nie tylko daje upust swojej pasji kulinarnej w postaci prowadzenia bloga, ale również zajmuje się organizowaniem i zbieraniem ekip na różne warsztaty, festiwale itp. Ulla (bo tak ma na imię) zaprosiła mnie na warsztaty do ,,Twojego kucharza", które prowadził Bartek Płócienniak. Emocje, które mną targały porównałabym do euforii małego dziecka dostającego właśnie wymarzony rowerek czy lalkę. 

Przed samym spotkaniem poczułam lekki lęk - czy ja będę gotować, kto tam będzie, a jeżeli spotkam samych profesjonalistów to co zrobię? Schowam głowę w piach? Jak się okazało moje obawy były zupełnie bezpodstawne. Całe warsztaty przebiegły w bardzo miłej atmosferze, przy lampkach (tak, było ich kilka;) ) dobrego winka, z naprawdę rewelacyjnym jedzeniem, które miałam okazję również przygotowywać razem z zaproszonymi gośćmi. Stres jaki pojawił się przed spotkaniem uszedł ze mnie po 1 minucie przebywania w tym świetnym lokalu. Gdy miałam chwilę wytchnienia, zerknęłam na menu oferowane przez kucharzy - WOW! Takich cudów to ja nigdy nie jadłam, jedynie słyszałam o nich w ,,TOP CHEFIE" czy w innym programie kulinarnym. A teraz mogłam je sama przygotować! Pracując na składnikach bardzo dobrej jakości z profesjonalnym przewodnikiem (czyt. Bartek) czułam się jak rybka w wodzie. Wiedziałam, co robię i po co tam przyszłam. A po pochwale? Myślałam, że rozpłynę się jak lody w upalny dzień :-) Mam nadzieję, że jeszcze nie raz zagoszczę w tym wspaniałym miejscu i zostanę dopuszczona chociaż na chwilkę do kuchennych garów :P

Całej ekipie pracującej w knajpie ,,Twój kucharz", wszystkim obecnym tam blogerom dziękuję za wspaniale spędzony wieczór/noc?. A szczególne podziękowania należą się Ulli (http://kuchnianawzgorzu.pl/) za wprowadzenie mnie do tego małego światka :-)



A na koniec... POLECAM WSZYSTKIM WIZYTĘ W ,,TWÓJ KUCHARZ"!!! :-)))



1 komentarz:

  1. Strasznie fajnie że się tak zgadałyśmy, miło mi było Ciebie poznać :)))
    Ulla

    OdpowiedzUsuń